Po 3 dniach wylegiwania się na plaży postanowiliśmy popłynąć na snorkeling do Pigeon Island National Park. Jest to jedno z najlepszych miejsc do pływania z maską na Sri Lance. Na wyspę płynie się wzdłuż wybrzeża przez Nilaveli. Widać, że jest to zupełnie inne miejsce niż Uppuveli. Na plaży brakuje palm (podobno wszystkie zostały zniszczone podczas tsunami), brak jest infrastruktury i cienia. Można się tu zatrzymać jedynie w droższych hotelach, które dysponują leżakami i posiadają restauracje.


Pigeon Island National Park

Po dopłynięciu na wyspę widzimy tłumy turystów i sporo śmieci jak na park narodowy. Snorkeling okazuje się jednak całkiem dobry. Można pływać po 2 stronach wysepki. Po jednej stronie pływają rekiny i to po kilka na raz. Bardzo nam się to podoba, gdyż widać je bardzo dobrze, jeden nawet zataczał kręgi pode mną. Widzieliśmy ich w sumie ok. 8. Podobno można zobaczyć tu także żółwie, ale nam się nie udało.


Plaża i fort w Trincomale

Rafa miejscami jest zniszczona, ale są także całkiem duże obszary, które udało się do tej pory ochronić. Jest to jeden z lepszych snorkelingów w Azji, na jakim byliśmy. Po południu pojechaliśmy zwiedzić pobliskie miasto, Trincomale. Na cypelku położona jest tam jedna z najważniejszych świątyń hinduskich na Sri Lance.


Hinduska świątynia w Trincomale

Przyjechaliśmy akurat na jedną z ich modlitw. Chociaż zwiedziliśmy wcześniej Indie, to naszym oczom dopiero tutaj ukazała się ceremonia oddawania czci posągowi krowy. Po chwili cielec był już cały złoty a ludzie bili pokłony. Polewali i okadzali tego cielca. Wyglądało to strasznie. Od razu wyszliśmy. Miałam wrażenie jakby historia z Księgi Wyjścia mi się przed oczami rozgrywała.