Pierwszym punktem na naszej drodze był wodospad Dettifoss – najpotężniejszy wodospad w Europie, i sąsiedni, bardzo piękny Selfoss. Niestety było dość pochmurnie, więc nie zobaczyliśmy tym razem tęczy nad wodospadem, chociaż w innych miejscach widzieliśmy tego dnia tęczę. Dodatkowo Przemek poszedł w adidasach i zsunął się po śliskich kamieniach i zrobił sobie coś ze stopą, bo mu spuchła i nie mógł chodzić.


Potężny wodospad Dettifoss

Wracając do wodospadu, to jest on rzeczywiście bardzo potężny. Ilość wody jaka spada powoduje ogromny huk. Komu powinie się tam noga, musi liczyć się z utratą życia. Następnie jedziemy do kanionu Ásbyrgi. Spacer rozpoczynamy od końca kanionu, gdzie znajduje się czyste jezioro i wodospad. Następnie wchodzimy na szczyt stojącej pośrodku kanionu góry Eyjan. Trasa jest bardzo przyjemna i wiedzie praktycznie po płaskim. Na szczycie jest dużo krzewów jagodowych, z których zbieramy miejscowe jagody, nieco inne od naszych polskich.


Góra Eyjan oraz panorama kanionu Ásbyrgi

Dzień kończymy w Húsavík, znanego z obserwacji wielorybów. Najpierw odwiedzamy miejscowy kościół, których reprezentuje architekturę norweską w mieście. Następnie zwiedzamy muzeum (the Whale Museum), w którym są szkielety różnych wielorybów. Można dowiedzieć się więcej o wielorybnictwie na Islandii oraz obejrzeć ciekawe filmy o porozumiewaniu się wielorybów i ich dorocznej wędrówce z Hawajów na Alaskę oraz sposobach łowienia.


Muzeum wielorybnictwa w Húsavík oraz miasto Húsavík z łódki

Po wyjściu decydujemy się na rejs zodiakiem (produkowanym w Gdańsku) na oglądanie wielorybów i maskonurów. Jeśli chodzi o te ostatnie, to podpływamy do wyspy, na której się rozmnażają. Ptaki są tutaj jeszcze, ale zatrzymujemy się tak daleko, że praktycznie nie widać, czy to mewy czy maskonury. Nie udaje nam się również zobaczyć wielorybów, chociaż jesteśmy w najlepszym do tego sezonie. Widzimy za to całkiem spore stado delfinów. Nocujemy w hostelu Arbot blisko Húsavík.