Widoki z samolotu mamy piękne. Już drugi raz na Mauritius przylatujemy samolotem i wydaje się, że wszystkie samoloty tu lądujące pokonują trasę nad całym Mauritiusem zanim wylądują. Mauritius o 6:00 rano wita na pięknym słońcem i ciepłem. Znów mamy wrażenie, że wyspa jest wyjątkowo zielona i ma piękną, bujną roślinność. Po odebraniu samochodu z wypożyczalni pakujemy walizki i jedziemy do zatoki i na plażę Blue Bay.


Plaża w Blue Bay oraz dom kolonialny w Saint Aubin

Zatoczka jest mała i urokliwa, spokojnie można się na niej kąpać, bo nie ma tu dużych fal i jest wydzielona bezpieczna strefa do pływania. Jesteśmy zdziwieni liczbą miejscowych, którzy jak się później okazuje – są na prawie wszystkich plażach wyspy, jakby mieli wakacje lub świętowali jeszcze nowy rok. Na pewno mają środek lata i wiele rodzin wybrało się na wybrzeże, aby odpocząć. Piknikują, rozbijają namioty, ustawiają składane stoliki i krzesełka. Idziemy na spacer wzdłuż plaży, kąpiemy się i jemy śniadanie przywiezione jeszcze z Polski.


Destylarnia rumu w Saint Aubin oraz plaża w Gris Gris

Stamtąd udajemy się do posiadłości i destylarni rumu Saint Aubin. Na miejscu jest wyznaczona ścieżka, wzdłuż której zwiedza się mini farmę z sympatycznymi koziołkami i pięknymi pawiami oraz innymi zwierzętami, dom wanilii, szklarnię pełną dorodnych anturium oraz dom kolonialny i fabrykę rumu, gdzie pokazywany jest proces tworzenia rumu oraz jest jego degustacja. Słońce świeci coraz mocniej, dużo pijemy i postanawiamy uciec na plaże. Najpierw jedziemy na plażę Gris Gris, którą oglądamy z góry, z punktu widokowego położonego na klifach, o które rozbija się ocean a następnie na plażę Le Morne Brabant – pod najsłynniejszą górą na wyspie. Tutaj położone są drogie hotele, ale jest też swobodny dostęp do plaż dla każdego. Tu można się spokojnie kąpać i uprawiać sporty wodne (zwłaszcza kitesurfing).


Plaża w Le Morne Peninsula oraz zachód słońca w Flic en Flac

Śpimy, kąpiemy się i opalamy w tym urokliwym miejscu. Z wody jest przepiękny widok na plażę, palmy i górę Le Morne Brabant. Jedynie wejście do wody jest trochę trudne, gdyż przy brzegu jest skruszony koralowiec. Na zachód słońca jedziemy jeszcze na plażę w Flic en Flac. Widać, że jest to miejscowość turystyczna, gdyż pomimo późnej godziny jest bardzo dużo osób na plaży. Plaża jest ładna i szeroka, ale bardzo zatłoczona i moim zdaniem mniej urokliwa niż ta pod Le Morne Brabant. Jest tu natomiast więcej restauracji i budek z jedzeniem, więc warto tu przyjechać na kolację. Nocujemy w Curepipe.