O 7 wyjeżdżamy na wycieczkę pieszą po parku. W planach mamy ok. 15 km trekking następującymi szlakami: Piscine Naturelle, Crest Circuit, Namaza kamping, Namaza szlak z naturalnymi jeziorkami i Cascade des Nymphs. Najpierw wchodzimy na szczyt góry. Po drodze widzimy tradycyjne groty, w których chowa się zmarłych z plemienia Bara oraz ognioodporne drzewo Uapaca bojeri. Z góry rozpościera się ładny widok na całą okolicę. Same skały również są ciekawe, wielokolorowe. Początkowo nie spotykamy żadnych turystów, dopiero gdy zbliżamy się do Piscine Naturelle widzimy, że jest szczyt sezonu i że na spokojne wędrowanie raczej nie mamy co liczyć.


Parc National de l’Isalo: Endemiczna dla Madagaskaru Pachypodium horombense oraz kolorowe skały

Sam basen jest pięknie położony. Nam kojarzy się wadi, które spotykaliśmy w krajach arabskich. Wśród suszy i pustkowia mamy bowiem wodę oraz egzotyczną i zieloną roślinność dookoła. Kąpiemy się szybko, bo woda jest bardzo zimna. Polecamy jednak, bo nic tak nie orzeźwia przed dalszą drogą. Następnie aż do kampingu Namaze idziemy po otwartym polu. Słońce świeci coraz mocniej. Przemek mówi, że to miejsce powinno się nazywać „Patelnią”. Tuż przed kampingiem spotykamy jedynego przedstawiciela sifaki w parku. To się nazywa mieć szczęście.


Zdjęcia z punktu widokowego oraz wodospadów

Na samym kampingu grasują natomiast lemury katta, które widać, że są przyzwyczajone do obecności turystów w tym miejscu. Wszyscy w tym miejscu jedzą zamówiony wcześniej u przewodnika lunch. Ktoś wpadł na niezły pomysł z grillem w parku. Do wyboru jest zebu lub kurczak. Oprócz tego dostajemy sałatkę na przystawkę i ananasa na deser, o ryżu nie zapominając. Po obiedzie idziemy do dwóch naturalnych oczek wodnych w kanionie: niebieskiego, które akurat jest szare bo spadła lawina błotna i czarnego, w którym można się kąpać. Jest tu przyjemnie chłodno i idzie się cały czas w cieniu, co jest miła odmianą po „Patelni”.


Biała sifaka oraz obiad na łonie natury

My jednak się nie kąpiemy i idziemy dalej do Cascade des Nymphs – nie chodzi przy tym o nimfy a o żaby, które kiedyś przy kaskadach mieszkały i głośno rechotały. Miejsce to jest urokliwe i zaciszne. Wśród wysokich skał słychać szum spadającej z góry wody. Gorąco polecamy. Wracamy na inny parking niż ten, z którego zaczynaliśmy i wracamy samochodem do miasta. Relaksujemy się nad basenem, obchodzimy miasteczko spacerkiem, ale jednak po 8 godzinach wędrowania czujemy zmęczenie i szybko kładziemy się spać, co zresztą na Madagaskarze wychodzi nam dobrze jak nigdy. Nierzadko śpimy już przed 20. Za to rano wstajemy jak skowronki.