Co trzeba wiedzieć, aby samemu zorganizować podobną wyprawę

Nasze ogólne porady dotyczące organizacji wyprawy znajdują się w dziale Porady. Poniżej znajduje się uzupełnienie dotyczące Karaibów:

Wprowadzenie: Jeżeli zastanawiasz się, czy wytrzymasz tydzień lub dwa na bujającym statku to się nie martw, bo statki są tak duże, że żadnego bujania nie czuć. Większość statków wypływa z jednego portu i co tydzień wraca do tego samego portu (nowe zaopatrzenie, nowa załoga, nowi pasażerowie). Kupując dwutygodniowy rejs zwykle będą to dwa osobne rejsy trwające tydzień. Rejsy na Karaiby można podzielić na dwie grupy. Pierwsza grupa to rejsy wypływające z Florydy. Tu mamy największy wybór rejsów (można je wyszukać przez SeaScanner lub AvoyaTravel) i szansę na najlepszą cenę. Możemy sobie sami kupić bilet do USA i przy okazji zwiedzić USA. Wadami są konieczność posiadania amerykańskiej wizy i odległość Florydy od Karaibów (szczególnie Wschodnich). Wypływając z Florydy zwiedzimy przez dwa tygodnie mniej wysp (np. 8 zamiast 10) niż zaczynając rejs na Karaibach. Druga grupa rejsów zaczyna się na Karaibach, przez co możemy zobaczyć więcej wysp i nie potrzebujemy wizy do USA. Taki rejs kupuje się zwykle w pakiecie z przelotem z Europy, co zwykle wychodzi taniej niż kupowanie rejsu i przelotu na Karaiby (który jest zwykle drogi) osobno. Polecamy rejsy z wylotami z Anglii (IgluCruise) lub Niemiec (Kreuzfahrten). Po znalezieniu ciekawego rejsu można też sprawdzić, czy strona przewoźnika nie ma lepszych warunków niż wyszukiwarka (np. Thomson Cruises na swojej stronie ma bardzo dobre promocje last minute). Nam udało się kupić na stronie Thomson Cruises rejs Caribbean Treasures (pierwszy tydzień) i Tropical Delights (drugi tydzień) za 1000 GBP od osoby.

Jak wybrać statek: Większość statków, które pływa po Karaibach zabiera około 3000 pasażerów. Są to pływające dziesięciopiętrowce z basenami, kasynami, restauracjami na pokładzie. Pamiętam tylko dwa wyjątki. W Saint Martin spotkaliśmy największy statek wycieczkowy na świecie – Oasis of the Seas. Drugim wyjątkiem był nasz statek Thomson Celebration, który przy innych wydawał się mały, ale i tak był duży (1200 pasażerów i 500 osób załogi). Dzięki temu, że płynęliśmy najmniejszym statkiem mogliśmy popłynąć na St. Barts, gdzie nie przypływają większe statki. Nasz statek był luksusowy a inne są jeszcze lepsze, więc statkiem nie trzeba się przejmować.

Kiedy płynąć: Sezon na rejsy zaczyna się w październiku a kończy w kwietniu. Wtedy jest też pora sucha (mało deszczów) a temperatura waha się między 25 a 30 stopni. My zdecydowaliśmy się kupić rejs na koniec stycznia, czyli w środku sezonu.

Zwiedzanie wysp: Obsługa statku oferuje w każdym porcie kilka wycieczek, które zwykle trwają 3-4 godziny i są dość drogie. Najtańszą opcją spędzenia czasu jest zwiedzanie na pieszo miasta, w którym jest port. Można także dojechać autobusem lub taksówką na najbliższą plażę i tam spędzić cały dzień (na pewno spotkamy wtedy kilkaset osób z naszego i innych statków). W każym porcie czekają także taksówki (vany), które oferują kilkugodzinne zwiedzanie wyspy, co przy kilku osobach wychodzi taniej niż wycieczki kupowane na statku. Trudniejszą opcją jest wynajęcie samochodu, bo trzeba go wcześniej zarezerwować, lepiej też posiadać nawigację (używaliśmy darmową OsmAnd na Androida), bo niektóre wyspy nie mają dobrych oznaczeń drogowych. Na górzystych wyspach jak St. Barts i St Lucia drogi są też bardzo wąskie i niebezpieczne. Na mniej turystycznych wyspach (Dominica, Tobago, Grenada) nie było międzynarodowych firm wynajmujących samochody i wynajmowaliśmy samochód od lokalnych agencji, co trzeba było robić pisząc do nich e-maile. Na Guadeloupe samochód można było wynająć na lotnisku, tylko że taksówka na lotnisko (4 km) kosztowała 30 EUR, więc zdecydowaliśmy się nie wynajmować samochodu.

Porozumiewanie się: Znajomość angielskiego wystarcza do zwiedzania większości wysp. Jedynym problemem mogą być wyspy zależne od Francji, ale nawet tam ludzie mówili po angielsku.

Jedzenie: Nie musimy martwić się noclegami i jedzeniem, ponieważ wszystko jest wliczone w cenę rejsu. Codziennie kończyliśmy śniadanie na statku do 8:00, gdzie wracaliśmy około 16:00 i jedliśmy obiad. Nie dokupowaliśmy żadnego jedzenia z wyjątkiem wody i lodów.

Przewodnik: Używaliśmy przewodnika Lonely Planet Caribean Islands i był wystarczający.

Wizy: Na żadną z wysp wizy nie były potrzebne. Paszporty mieliśmy sprawdzane tylko raz, na Barbadosie w dzień powrotu.

Obowiązujące waluty: Na wyspach zależnych od Francji walutą jest EUR i można wypłacać EUR z bankomatów. Na pozostałych wyspach można płacić kartą lub USD, pomimo tego, że wyspy mogą mieć własną walutę. Trzeba mieć USD w gotówce, bo bankomat wypłaci nam lokalną walutę, którą trudno nam będzie później wymienić, gdyby została. Do płacenia za wycieczki oraz napoje na statku trzeba mieć USD (statki z Florydy) albo EUR lub GBP (wylot z Europy lub Anglii). Można też płacić kartą kredytową, ale trzeba się spodziewać 2% prowizji.

Koszty podróżowania dla czterech osób:

  • Dwutygodniowy rejs Thomson Celebration z przelotem z Anglii (5620 PLN / osobę)
  • Wstępy i wynajęcie samochodu na 9 wyspach (6849 PLN)

Co daje w sumie 29329 zł na cztery osoby, czyli 7332 zł na osobę. Do tego należy doliczyć koszty przelotów z Polski do Anglii. Szczegółowe koszty podróżowania są rozpisane tutaj.

Ocena miejsc

Poniżej znajduje się ocena miejsc, w których byliśmy wg następującej skali ocen: 1 – badziewie, 2 – nieciekawe, 3 – nic specjalnego, 4 – takie sobie, 5 – może być, 6 – całkiem ciekawe, 7 – warto zobaczyć, 8 – trzeba zobaczyć, 9 – szczególnie polecamy, 10 – trzeba koniecznie zobaczyć:

    Antigua [9/10], Barbados [8/10], Dominica [9/10], Grenada [9/10], Guadeloupe [7/10], Saint Barthélemy [9/10], Saint Kitts [9/10], Saint Lucia [9/10], Saint Martin [8/10], Saint Vincent [7/10], Tobago [9/10]

Odnośniki