Dominika zrobiła na nas wszystkich największe wrażenie. To bardzo górzysta wyspa, zielona, pełna atrakcji dla turystów kochających przyrodę. Zdecydowanie nie byliśmy w stanie zobaczyć jej najważniejszych atrakcji w ciągu jednego dnia. Trzeba tu będzie przyjechać w przyszłości na dłużej. Nasz dzień zaczęliśmy od podróży do Emerald Pool. Po drodze wjechaliśmy w dający cień i przyjemny odpoczynek las deszczowy.
Zdjęcia z Emerald Pool
Dojeżdżamy tam jako pierwsi turyści, więc miejsce mamy praktycznie całe dla siebie, bo dopiero po chwili dołącza do nas czwórka turystów. Droga do wodospadu wiedzie wśród pięknej zieleni i jest łatwa oraz krótka. Na miejscu widzimy niewielki basen z jaskinią i wodospadem. Do wody można wejść popływać, co polecamy każdemu, gdyż woda jest odświeżająca, czysta, ale nie tak zimna jak można by było się spodziewać. W drogę powrotną udajemy się drugą trasą przez punkty widokowe na las deszczowy i Atlantyk.
Gorące źródła przy Trafalgar Falls oraz autobus zmiażdżony przez baobab podczas huraganu w 1979 roku
Stamtąd jedziemy do drugiej części Parku Narodowego Morne Trois Pitons do Trafalgar Falls. To dwa wodospady, zwane „mama” i „tata”, gdyż jeden jest większy, a drugi mniejszy. Widoki są piękne. Tu również można się kąpać, tyle że nie bezpośrednio pod wodospadem jak przy Emerald Pool, tylko nieco niżej w biegu rzeki. Przy wodospadach płynie także gorąca rzeczka, która tworzy ciepłe źródła, w których dość długo się pomoczyliśmy.
Zdjęcia z targu i portu w Roseau
Poziomów basenów jest kilka, są bardzo naturalne, można z nich mieć widok na jeden z wodospadów. Wracamy do Roseau i jedziemy do Botanic Gardens. Przy roślinności jaką widzieliśmy na tej wyspie park nie robi na nas wrażenia, również papugi zachwalane w przewodniku przetrzymywane są w klatce. Następnie idziemy pieszo do katedry, która jest w trakcie remontu i nie można wejść do jej środka. Robimy także zakupy na miejscowym targu warzywno-owocowym (mango, z których słynie wyspa oraz marakuje).
Napisz komentarz