Ok. 8 wyruszamy tuk tukiem do lasu deszczowego. Na miejsce docieramy ok. 45 min. Później. Tam spotykamy naszego przewodnicka. Widzimy stonogi, 3 węże, zieloną jaszczurkę, ślimaki oraz słyszymy różne odgłosy ptaków, niektóre bardzo hałaśliwe. Największą zmorą okazują się pijawki, które przyczepiają się nie wiadomo jak i kiedy do naszych nóg.


Las deszczowy i wąż

Jedna zdążyła się całkiem nieźle wessać, gdyż po jej zdjęciu zostaje mi spory, krwawy ślad. I tak byliśmy dostatecznie mądrzy, żeby ubrać pełne buty i długie spodnie. Przewodnik, który idzie w japonkach i krótkich spodenkach co chwilę zdejmuje pijawki. Najprzyjemniejszym elementem spaceru po lesie jest kąpiel w orzeźwiającym wodospadzie.


Kameleon oraz ścieżki w Sinharaja Forest Reserve

Woda jest chłodna, strumień silny a wodospad ładny. Miła odmiana po wilgotnym powietrzu. Niestety w drodze powrotnej znów się pocimy i cały czar ochłody pryska. Cała trasa jest łatwa i zajmuje nam razem z kąpielą ok. 3 godzin. W drodze powrotnej zwiedzamy jeszcze fabrykę herbaty Lumbini (za darmo).


Wodospad w w Sinharaja Forest Reserve

Z wszystkich fabryk herbaty ta jest darmowa i dodatkowo jeszcze najbardziej profesjonalna. Dostajemy ochraniacze na buty i czepki na włosy oraz nakrycie w postaci fartucha. Na koniec tradycyjnie odwiedzamy sklepik i kupujemy lokalną herbatę. Ostatnim autobusem o 13.30 jedziemy do Ratnapury.


Fabryka herbaty Lumbini

Droga liczy jedynie 95 km, ale jej pokonanie zajmuje 5 godzin czasu. Wszystko przez to, że autobus najpierw wspina się krętą drogą na wysokość 1000 m.n.p.m. a następnie zjeżdża tyle samo w dół. W górach mijamy plantacje herbaty a z okien naszego autobusu rozpościera się piękny widok kilkuset metrów w dół. Zmęczeni pod wieczór docieramy do naszego hotelu i w nagrodę idziemy na pizzę do Pizzy Hut.