Kiedy tylko wysiadamy z busika, który nas podwiózł do wyjścia z portu od razu wiemy, że jesteśmy na Madagaskarze – tłum właścicieli tuk-tuków zebrał się bowiem, aby zrobić utarg życia. Kierowcy biją się o klientów. Także samochodów nie brakuje. Wybieramy jednak z mamami podróż 2 tuk-tukami do zoo Ivoloina.


Tuk-tuk oraz kameleon

Po drodze pobierane są od kierowców przez policjantów łapówki a my rozdajemy wszystkie rzeczy, które zabraliśmy do wydania oraz jedzenie. Wioska znajdująca się przez parkiem jest bardzo biedna. Od razu widać różnicę w stosunku do Tamatave. Sam park nie robi na nas dużego wrażenia. Można tu zobaczyć różne rodzaje lemurów, żółwie oraz węże, ale większość lemurów znajduje się w klatkach, co jest raczej przygnębiającym widokiem.


Lemury w Parc Zoologique Ivoloina

Wydaje nam się, że do parku wybrała się także co najmniej połowa pasażerów statku, przez co wszędzie pełno ludzi. Sam park jest natomiast ładnie położony nad rzeką i jeziorkiem, w środku lasu. Wracamy do miast, gdzie robimy zakupy w Shoprite (kawa, herbata, czekolada) i idziemy wzdłuż morza do portu. Po drodzy pijemy świeżą wodę kokosową prosto z kokosów i colę. Przy wejściu na statek od rana śpiewa i tańczy lokalny zespół kobiet, co tworzy niezapomnianą atmosferę.