Kontynuujemy objazd zachodnich fiordów. Przejeżdżamy ciekawym tunelem zaraz za Ísafjörður, który w połowie rozjeżdża się na 2 kierunki i staje się tunelem jednopasmowym. Co kilkadziesiąt metrów jest zatoczka, w której zatrzymują się samochody wyjeżdzające z Ísafjörður, żeby przepuścić samochody jadące z naprzeciwka. Wydaje nam się to trochę niebezpieczne, ale szczęśliwie udaje nam się minąć z wszystkimi samochodami. Przy małym ruchu samochodowym to rozwiązanie widocznie się sprawdza. Jest ono podobne do mijania na mostach, które w całym kraju w większości są mostami jednopasmowymi.


Piękne widoki blisko Ísafjörður oraz muzeum Jóna Sigurðssona

Jadąc do Patreksfjordur zatrzymujemy się najpierw w Hrafnseyri – to miejsce urodzenia bohatera walki o niepodległość Islandii Jóna Sigurðssona. Muzeum poświęcone jego życiu jest bezpłatne i znajduje się blisko uroczej kawiarenki znajdującej się w domku z dachem pokrytym trawą i drewnianego kościoła. Kolejnym punktem na naszej drodze jest wodospad Fjallfoss (zwany także Dynjandi), który ma 100 m wysokości, 30 m szerokości na górze i 60 m na dole. Jest to największy wodospad na zachodnich fiordach, widoczny już z daleka, na wiele kilometrów, zanim się do niego dotrze. Kiedy my docieramy do niego koło południa, jest niestety w cieniu. Wieczorem jest chyba lepiej oświetlony. Niemniej jest on imponujący i warty odwiedzenia o każdej porze dnia.


wodospad Fjallfoss oraz basen w Reykjafjardarlaug

Po zwiedzaniu wodospadów kąpiemy się w bajecznie położonym źródle i basenie Reykjafjardarlaug (z basenu jest widok prosto na fiord). Jest tu miejsce do przebrania i toaleta. Woda w basenie jest ciepła, ale nie gorąca, co sprzyja pływaniu. Natomiast woda w źródle jest gorąca. Zbyt długo nie da się w niej wysiedzieć, bo można zemdleć, jednak takie miejsca podobają nam się najbardziej. Po kąpieli udajemy się do Bíldudalur, gdzie znajduje się Islandzkie Muzeum Potwora Morskiego. Muzeum nie polecamy. Szkoda pieniędzy i czasu, chyba że kogoś bardzo interesuje taka tematyka albo jest z dziećmi. Dalej mijamy Patreksfjörður i jedziemy na czerwoną plażę Rauðisandur – plaża jest długa, szeroka i pusta. Można do niej dojechać z dwóch końców. Nie ma ona koloru czerwonego, bardziej żółty, ale to oczywiście kwestia względna. Miejsce to bardzo polecamy.


czerwona plaża Rauðisandur oraz klif Látrabjarg

Zwiedzanie kończymy w Látrabjarg. Znajduje się tu największy w Europie ptasi klif, długi na 14km i wysoki do 440 m. Latem na klifie znajduje się mnóstwo gniazd maskonurów, głuptaków białych i alk zwyczajnych. Jest to (nie licząc Azorów) najbardziej wysunięta na zachód część Europy. Niestety nie ma już maskonurów, ale miejsce to jest bardzo ładne. Miejscami śmierdzi ptasim guanem, ale ptaków rzeczywiście jest mnóstwo. Hałasują i krążą nad klifami. Sam klif również jest ładny i warty odwiedzenia. Można sobie wzdłuż niego zrobić całkiem ładny spacer. W drodze do Patreksfjörður oglądamy jeszcze plaże z białym piaseczkiem i wydmy, niczym nad Bałtykiem. To niesamowite jak różnorodna jest Islandia.